wtorek, 17 lutego 2015

EPILOG

Epilog


* 9 miesięcy później *
Urodziłam zdrową dziewczynkę, ma na imię Leila, Neymar wybierał. Davi jest szczęśliwy, bo zawsze marzył o siostrzyczce. Jesteśmy szczęśliwą rodziną, mieszkającą w Barcelonie. Bru i Jack dużo razy próbowali zniszczyć nam związek, ale nic z tego. Za bardzo się kochamy. 
Dziś jest nasz wielki dzień...

- Mogę już wejść? - zapytał Neymar.
- Nie, bo będziesz miał pecha. - odpowiedziałam.
- Ale ja juz nie wytrzymam, noo! - powiedział i otworzył drzwi.
- NEYMAR! - krzyknęłam na niego.
- Wyglądasz przepięknie.  - powiedział. - wcale nie będe miał pecha, bardziej szczęście. 
Pocałował mnie w policzek. Byłam gotowa. Pewnie się domyślacie co to za dzień. 
Wyszłam, wsiadłam to taksówki i pojechałam do kościoła. Otworzyłam drzwi i zaczęła lecieć muzyczka. Neymar w garniturze już stał. Daviś szedł przede mną i rozrzucał płatki róż. Szłam z tatą, aż się popłakał. Kto by pomyślał, że słynny trener Barcy się wzruszy.
Doszłam do Neya. Świadkową była Anto i Shak, a Geri i Messi byli świadkami. 
Ksiądz mówił bardzo szybko.
- Lilianno Enrique, czy bierzesz sobie o to Neymara Da Silva Santos Juniora, za męża? - spytał ksiądz.
- Tak, biorę. - odpowiedziałam szczęśliwa.
- Czy ty Neymarze Da Silva Santos Juniorze, bierzesz sobie za żonę Liliannę Enrique? - zapytał Neya.
- Oczywiście, że biorę. - odpowiedział.
Ksiądz nakazał założyć obrączki, tak też zrobiliśmy.
- OGŁASZAM WAS, MĘŻEM I ŻONĄ! Możecie sie pocałować. - powiedział.
Nasza cała rodzina na trybunach zaczęła szaleć.
Neymar wziął mój welon do góry i szepnął mi do ucha: Kocham Cię. po czym mnie namiętnie pocałował. 
Wszyscy bili brawa i śpiewali... Byliśmy już szczęśliwą rodziną, a kto wie, czy nie będziemy mieli jeszcze jednego dziecka... 

xxx

No i takim sposobem dotrwaliśmy do epilogu. Mam nadzieję, że opowiadanie się Wam podobało. Teraz będę pisać nowe opowiadanie, i myślę, że nadal będzie tyle czytelników oraz komentarzy, bo nie chciałabym Was stracić.
Również dziękuje wszystkim bardzo, za 30 komentarzy a nawet i więcej. <3
Do zobaczenia w kolejnym opowiadaniu! (również będzie o Neyu) :'))

poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 36

Rano obudziłam się w objęciach Neymara.
Nie chciałam go budzić, ale chyba musiałam. Strasznie mocno mnie trzymał.
- Neymar? - spytałam cichutko.
- Co - odpowiedział, chyba jeszcze spał, a często tak odpowiada gdy spi.
Nie miałam na co liczyć, spał jak niedźwiedź. Nagle, ściągnął swoją ręke z mojej, jaka ulga. Wstałam i poszłam do szafy, wybrać ciuchy. Chciałabym iść dzisiaj sobie pospacerować po parku, ale sama.
Wybrałam to:
i teraz tylko został mi wybór stanika. Dla niektórych to dziwne, ale dobieram kolory. Ciuchy położyłam na krzesełko. W lewą rekę wzięłam stanik niebieski, a w prawą czerwony.
- Weź czerwony. - odezwał sie Neymar swoim zachrypniętym głosem.
- Ej! - powiedziałam, a on się uśmiechnął.
Poszłam wziąć prysznic i zrobić poranną toaletke.
Mineło 30 minut. Neymar jeszcze wylegiwał się w łóżku. Ubrałam się i usiadłam.

- Ney, zaraz wyjdę sobie pospacerować do parku, nie masz nic przeciwko? - zapytałam.
- Nie, ale nie bądź długo. Ja pójdę też, do sklepu. - odpowiedział.
- Okej, a Daviś?
- Zaprowadzę do twojego taty. Wiesz teraz mamy 2 tygodnie wolnego od treningów. - powiedział i objał mnie od tyłu.
- Okej, To ja wychodzę, pa. - pocałowałam go w policzek i wstałam.
Założyłam buty i wyszłam. Spacerowałam po parku i co chwilę jacyś paparazzi pytali mnie, czy to ja jestem dziewczyną Neymara. .W pewnym momencie zabolał mnie brzuch, więc postanowiłam usiąść. Zadzwoniłam do taty, powiedział, że Daviś już jest u niego a Madison się wczoraj wyprowadziła, jakie szczęście. Chciałam też zadzwonić do Sandi, ale zmieniła numer.
Nagle zobaczyłam znajomy mi styl ubierania...
- Oo a kogo my tu mamy. - powiedział Jack.
- Czego odemnie chcesz?! - zapytałam oburzona.
- Wrócisz do mnie? - wypalil nagle. Myślałam, że padnę ze śmiechu.
- Nie? - odpowiedziałam pytanie.
- Przecież mnie kochasz...
- Ta?! A w tej bajce były smoki? - nie miałam ochoty go już słuchać. Wstałam z ławki, ale on mnie tak jakby przytulił. Krzyczałam, żeby mnie puścił, ale nic z tego. Najgorsze jest to, że wbijał mi łokieć w brzuch.
- Puszczaj ją! - usłyszałam bardzo znajomy mi krzyk.
- Twój kochaś idzie. - powiedział Jack.
Neymar rzucił na ziemię zakupy i od razu pobiegł do mnie. Przestraszony Jack uciekł, a Ney mocno mnie przytulił. Czułam się przy nim taka bezpieczna.
- Nic ci nie zrobił? - zapytał zatroskany.
- Na szczęście nie, ale mocno wbił mi łokieć w brzuch. Neymar dziękuje ci. - odpowiedziałam.
- Wskocz mi na ręce, zaniose cię. - zaproponował.
Tak też zrobiłam. Pocałowałam go i szliśmy, jak para młoda ze ślubu....

xxx
Przepraszam, że krótki ale tak bardzo dziś chcieliście.
Czekam na szczere opinie. :))

15 KOMENTARZY = 37 ROZDZIAŁ :*

niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 35

Rano wstałam o 6;30. Spojrzałam w bok, Daviś jeszcze słodko spał. Postanowiłam po cichu otworzyć drzwi, wziąć prysznic i zrobić śniadanie. Chciałam dziś z Davim wyjść na zakupy, kupić mu jakieś zabawki, ciuszki. Wzięłam rzeczy i poszłam pod prysznic. Po godzinnym prysznicu, ubrałam się w to:
i do tego niebieskie trampki.
Zeszłam na dół zrobić śniadanie. Patrzę, a tam Neymar leży na ziemi, w ubraniach, butach. No tak, był tak pijany, że nawet nie potrafił się rozebrać. Ominęłam go i poszłam do kuchni. Zrobiłam kanapki z dżemem truskawkowym, podobno Daviś bardzo je lubi. Przygotowywałam kakao, gdy usłyszałam szept.
- Lilka... - szeptał Ney. Ale nie zwracałam na to zbytnio uwagi, wczoraj zachował się nieodpowiedzialnie.
Wróciłam do tego, co robiłam przed tem. Zrobione śniadanie zaniosłam do pokoju. Davi juz nie spał.
- Mama! - krzyknął maluszek.
- Przyniosłam śniadanie, takie jakie lubisz. - odpowiedziałam i usiadłam koło niego.
- Uwielbiam takie kanapecki. - powiedział.
Nie minęło kilka minut, a on już wszystko zjadł. Ucieszyłam się.
- Smakowało? - zapytałam z uśmiechem.
- Baldzo! - odkrzyknął radosny.
Powiedziałam mu już wczoraj wieczorem, że dziś idziemy na zakupy i na lody w nagrodę.
Bardzo się ucieszył.
- A tata? - zapytał nagle. Wiedziałam, że będę mu musiała powiedzieć o wczorajszej sytuacji. Uznałam, że jest na tyle 'duży' i zrozumie sytuację.
- Wiesz, tatuś na wczorajszej imprezie za dużo wypił i śpi, bo źle się czuje. - wytłumaczyłam, najłatwiej jak umialam.
On tylko kiwnął głową i wstał się ubierać. Przygotowałam mu ciuchy i powoli zaczęliśmy wychodzić. Neymar już nie leżał na łóżku, tylko na kanapie. Ale był bałagan wszędzie w domu.
- Gdzie idziecie? - królewicz alkoholik Neymar podniósł głowę.
- Na zakupy, nie martw sie, nie wrócimy pijani jak ty. - odpowiedziałam z dumą. Piłkarz popatrzył się ze zdziwiona miną i zaczął powoli wstawać, ale my juz wychodziliśmy. Najpierw szliśmy przez park, w pewnej chwili Davi złapał mnie za rękę, wtedy poczułam macierzyński instynkt. Cieszyłam się.
Dotarliśmy do dużego sklepu z zabawkami. Mały brazylijczyk aż podskoczył ze szczęścia.
* Kilka godzin później *
Jest juz wieczór, a my dopiero wychodzimy z ogromnego sklepu zabawkowego. Daviś zażyczył sobie ten samochód, wiec mu kupilam:
I tak w drodze powrotnej jechał nim do domu. Był bardzo szczęśliwy. Powiedział tez, że to jego najlepszy taki jakby prezent w życiu, jaki dostał, pomijając tatusia.  
Po kilkunastu minutach wróciliśmy do domu. Samochodzik został postawiony w garażu.
Weszliśmy do środka, było bardzo czysto. Pachniało świeżością, pranie było zrobione. 
- Wow. - powiedziałam szeptem.
- Mamusiu, jestem juz baldzo zmecony, cy mógłbym iść spać? - spytał Davi. 
- Jasne słonko. - odpowiedziałam mu i wzięłam go na ręce.
Przeszłam obok sypialni, zauważyłam świeczki...
Położyłam Davisia (najpierw go przebralam w piżamę), pocałowałam go w policzek i zgasiłam światło. To jest takie kochane dziecko. 
Zamknęłam delikatnie drzwi od jego pokoju i chciałam zejść na dół, ale gdy się odwróciłam wpadłam na kogoś...
- Przepraszam, nie zauważyłam cie. - powiedziałam i spojrzałam mu głęboko w te jego czekoladowe oczy.
- To ja szedłem pierwszy. - odpowiedział i przybliżył się do mnie.
Nasze twarze dzieliły milimetry. Neymar złączył nasze usta w delikatnym pocałunku, wziął mnie. A ręce i położył na łóżku. Niezabardzo wiedziałam o co chodzi. Wyciągnął z szafy niebieską róże i wręczył mi ją.
- Neymma... - nie mogłam dokończyć.
- Wybaczysz mi to wczorajsze? - zapytał, robiąc te swoje słodkie oczka, jak kot ze Shreka.
- Tak. - odpowiedziałam krótko i szybko.
On mnie zaczął całować namiętnie. Całowaliśmy się chyba 10 minut, a za chwile przebraliśmy się i położyliśmy się spać.
- Dobranoc księżniczko, piłkareczko! - powiedział i pocałował mój brzuch.
- Skąd wiesz, czy to będzie dziewczynka? - spytałam.
- Bo ja jestem Neymar, wiem wszystko. - odpowiedział a ja zaczęłam się śmiać. Po chwili zasnęłam wtulona w niego...

××
I jak się Wam podoba?  Czekam na opinie :'))
Tymczasem nasza Barca wygrywa po bramkach Neymara i Messiego! <3
25 KOMENTARZY = 36 ROZDZIAŁ


piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 34

Kiedy już szedł, pociągnęłam go za rękę... Odwrócił się.
- Lilka. - powiedział. Szybko zakrył ranę.
- Ney, co ci się stało? - zapytałam drżącym głosem.
- Wiem, że i tak mi nie uwierzysz. Rano pojechałem do Bruny, otworzył mi Jack, okazało się że są razem a Bru nie jest w żadnej ciąży. Wtedy ją wyzwalem i Jack się na mnie rzucił. Ja mu złamałem nos, a on zrobił mi to z brwią. - tłumaczył.
- Wierzę ci. A tak poza tym, jak coś szepczesz to straraj się ciszej. -powiedziałam, słyszałam wczoraj wieczorem jak mi szeptał.
- Wszystko słyszałaś? - zapytał zdziwiony.
- Tak, udawałam, że spie.
- Tyy... - powiedział łobuzersko.
- Kocham Cie. - on mnie pocałował.
- Lilcia, chcesz iść dziś ze mną na imprezę urodzinową Rafinhi? - spytał.
- A co z Davim?
- Zostanie u twojego taty, już z nim rozmawiałem. - odpowiedział.
Kiwnęłam głową, zaczękałam na Neya aż się przebierze. W tym czasie Daviś zasnął mi na rekach. Po tym, jak Neymar się przebrał odwieźliśmy Daviego do mojego taty, a wrocilismy do naszego domu, żeby się przebrać. Wzielam tez szybki prysznic. Włosy związałam w koka, a ubrałam się w to:
I do tego niebieskie buty na koturnach. Ney powiedział, że wyglądam ślicznie. On też nie był niczego sobie. Miał czarną koszule i czerwone spodnie. Włosy jak zazwyczaj, ale strasznie długo zajęło mu stanie przed lustrem.Poszłam zaprowadzić Davisia do mojego taty, z chęcią się z nim zajął.
Neymar nie jechał samochodem, bo stwierdził że na tej imprezie będzie strasznie dużo alkoholu. Złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy. Klub był bardzo blisko, na szczęście. Ja nic nie będę pic, ciąża.
Weszliśmy do środka, alkohol już lał się strumieniami. Znaleźliśmy tańczącego Alcantara i poszliśmy złożyć mu życzenia. Dalismy prezent, nie wiem co w nim było, bo to Neymar pakował. Wiadomo co tam chłopaki lubią. Muzyka była głośna, Neymar był juz bardzo pijany, bo gadał głupoty a ruszał się gorzej niż jakaś poszkodowana małpa. Była wolna piosenka, przyciągnął mnie do siebie i tanczyliśmy. Zaraz po wolnej piosence był jakiś Rock chyba, bo strasznie głośno było. Ja a pewnym momencie powiedziałam Neymarowi, że wracam do domu, bo zrobiło mi się słabo. A Messiemu przekazałam, żeby go pilnował bo był jako jedyny z pozostałych dosyć trzeźwy.
Wrociłam powoli, zaszłam do Daviego.
- Dziękuje tatuś, jesteś kochany. - powiedziałam, wzięłam Daviego.
- Drobiazg córcia. - odpowiedział.
Pomachałam mu i wyszłam do domu. Opowoedziałam Davisiowi bajkę i poszłam się przebrać. Zeszłam do kuchni, byłam głodna. Usłyszałam trzask drzwi i upadek.
- Dzień dobry, policja!! - krzyczał Neymar. Naprawdę był pijany, bardzo nawet.
Ledwo wstał. Podszedł do mnie i chciał mnie pocałować, ale ja się odsunęłam, czułam alkohol a tego zapachu bardzo nie lubię. Odeszłam a on tak mnie pociągnął że upadłam. Leżałam na nim, ale on tak się obrócił że leżał na mnie.
- Zejdź ze mnie! - krzyknęłam na niego. On się śmiał.
- Chodź, zabawimy się, będzie fajnie... - mówił.
- Nie. Neymar, będziemy mieli dziecko, Davi śpi pokój obok a ty najebałeś się jak świnia! - krzyknęłam i jakoś go z siebie zrzuciłam. Szybko pobiegłam na gore, do pokoju Davisia. Zamknęłam drzwi na klucz i położyłam się obok niego. Słyszałam jeszcze jak Neymar upadał i wstawał i po cichu gadał 'Kurwa'. Davi się obudził, o nie.
- Mamusiu.. - zaczął chyba płakać.
- Jestem tu, śpij słoneczko.- powiedziałam. O dziwo, zasnął. Przytuliłam się do niego i zasnęłam. Nie rozumiałam Neymara. Impreza, imprezą ale trzeba się pohamować...

××
Jak wam się podoba?

30 KOMENTARZY = 35 ROZDZIAŁ (dodam w niedziele).
Dacie rade? ^^

czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 33

~ Neymar ~
Wstałem z samego rana. Lila i Davi jeszcze spali. Davi miał iść dziś z Lilą na trening, ale czy pójdą to nie wiem. Ubrałem się i wsiadłem do auta. Miałem zamiar wytłumaczyć to wszystko z Bruną przed treningiem.
Brama była otwarta, ale nie wjeżdżałem, zaparkowałem przed bramą. Ze złością szedłem w stronę drzwi.  Stałem już przy drzwiach.
Otworzył mi chyba Jack. Tak, to był on.
- A ty tu czego? - zapytał, a we mnie już się gotowało.
- Muszę coś wyjaśnić z Bruną. - odpowiedziałem.
- Bru skarbie, to do ciebie. - zawołał. Kochanie? To oni są razem? Nie wnikam.
Szybko przyleciała, jak jakiś piesek.
Nienawidziłem jej. Niszczy mi związek. Żałuje, że z nią byłem.
- O hej, po co tu przyszedłeś? - zapytała udając głupią.
- Musisz mi wyjaśnić jedną rzecz. - odpowiedziałem lekceważąco.
- Jaką?
- Jesteś w ciąży? - spytałem a ona zrobiła wielkie oczy.
- Yyy.. - nie mogła wydukać z siebie ani słowa.
- Gadaj!!
- Nie.
- Głupia suka. Wiesz, że zniszczyłaś mi piękny związek?! - zacząłem na nią krzyczeć, że aż ludzie się patrzyli. Widziałem w jej oczach łzy, ale w dupie to miałem. Nagle rzucił się na mnie Jack, ale nie potrafi się bić. Bił mnie jak ciota. Uderzyłem go z pięści w brzuch, na co on krzyknął 'ała'. Skończyło się na tym, że on miał złamany nos, a ja przecietą brew.
Po tej akcji, pojechałem na trening. Wiedziałem, że nie obejdzie się bez pytań.
Szedłem powoli, leciała i krew z nosa ale na szczęście nie mam złamanego.
Wszedłem do szatni, było pusto, pewnie się spóźniłem. Zacząłem powoli się przebierać.

~ Lila ~
Po ciężkiej nocy wstałam. Poszłam do pokoju Davisia, słodko spał wiec ja po cichu postanowiłam wziąć prysznic. Zapomniałam rzeczy, wiec zaszłam do sypialni gdzie spał ON. Wybrałam to:
I uczesałam włosy w luźnego kitka. Miałam już wychodzić, gdy uwagę przykuła mi mała karteczka na stoliku.
'Weź Daviego na trening. Ja z samego rana pojechałem do Bruny wyjaśnić tą całą sytuację, nie martw się. Spotkamy się na treningu, jeśli przyjdziesz. Kocham Cię, Neymar ❤.'
- Kochany... - szepnęłam sama do siebie ale zaraz się opanowalam. Oby nic się tam nie wydarzyło, bo podobno Jack i Bruna są razem. Kocham go, ale po tej sytuacji nie wiem, komu mam wierzyć.
Włożyłam karteczkę do kieszeni, zamknęłam sypialnie i zeszłam na dół. Daviś już nie spał, lecz siedział przed telewizorem. Zauważył mnie i szeroko się uśmiechnął.
- To co, może śniadanko? - zaproponowałam.
- Ocywiscie. - odpowiedział, tak fajnie mówił.
Zrobiłam dla nas tosty z dżemem truskawkowym.
Maluszek zjadł w 10 minut. Pomógł mi pozmywać naczynia i powycierać talerze.
- Gotowy na trening? - zapytałam.
- Idziemy do tatusia? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Tak. - szybko odpowiedziałam.
-Kocham cię mamusiu! - krzyknął i rzucił mi się na szyję.
- Ja cię też Daviś. A teraz już chodźmy.
Szliśmy piechotą, malec tak zachwycał się przyrodą. Dawał nawet imiona ptakom i mrówkom co było trochę dziwne. Droga minęła nam szybko. Usiedliśmy na trybunach. Piłkarze wychodzili uśmiechnięci, z wyjątkiem Neymara. Zakrywał włosami i rękami swoją brew. Nie wiem o co chodziło. Powiedziałam Davisiowi, aby zaczekał chwilke, musiałam iść do toalety. Po drodze spotkałam Leo.
- Cześć Leoś. - powiedziałam wesoła.
- Tylko nie Leoś. - odpowiedział. - Jak tam?
- Sama nie wiem, coś stało się Neymarowi w brew? - spytałam, może on coś wie.
- On ci to sam musi powiedzieć. Ale musisz wiedzieć jedną rzecz. On nigdy nie spał z Bruną, a już na pewno nie był u niej w ostatnim czasie. - odpowiedział, ale skąd on wiedział o tej sytuacji?
- Naprawdę? Skąd to wiesz?!
- Jestem jego przyjacielem, zwierzamy się sobie ze wszystkiego. - lekko się uśmiechnął. Nawet mi na twarzy pojawił się lekki uśmiech. Głupia ja, uwierzyłam Brunie.
Zapomniałam nawet, że chce mi się siku i wróciłam na trybuny. Gdy zauważyłam, jak Daviś cieszy się, że widzi Neymara, ciepło mi się na sercu zrobiło. Ney nas zauważył i uśmiechnął się. Było dużo osób/fanów na trybunach. Kiedy Brazylijczyk strzelił gola, zaczął cieszyć się jak na prawdziwym meczu. Biegł w koło i pokazał na mnie, ułożył z rąk serduszko. Zrobiłam to samo. Po skończonym treningu, Daviś pognał do szatni. Ja czekałam przed, na Neymara. Kiedy już szedł, pociągnęłam go za rękę....

×××
I jak się podoba? Moim zdaniem jest niezbyt. :))

25 KOMENTARZY = 34 ROZDZIAŁ:*
•przypominam, że można komentować z anonima •

wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 32

Wstrząsnęło mną, to co właśnie przeczytałam.
` Bruna `
'Hej, wiem, że nie chcesz mnie znać, ale muszę ci powiedzieć że jestem w ciąży, z Neymarem. Zrobiliśmy to, kilka dni temu.'

Że słucham? Fajnie wiedzieć. Wrócę tam, obiecałam Daviemu, ale do niego nie podejdę, brzydze się nim. Jak on mógł? Przecież spodziewamy się dziecka, a on tak po prostu mnie zdradził.

Po kilku minutach spakowałam się, zeszlam na dół powiedzieć tacie o tym, że się przeprowadzam trzy domy dalej. Madison oczywiście się ucieszyła, widziałam to w jej oczach. Pożegnałam się i wyszłam. Nadal nie mogłam sobie wyobrazić, jak on mógł. A może Bruna specjalnie tak mówi, nie wiem.
Kilka minut minęło i już byłam u Neymara. Poprawka, u mnie i Neymara w domu. Otworzyłam drzwi. Daviś siedział na krześle i bawił się misiem.
- Daviś gdzie tata? - zapytałam, a maluszek spojrzał się na mnie tymi hipnotyzującymi oczami.
- W sypialni. - odpowiedział wyszczerzając zęby.
Wrócił do tego, co robił wczesniej. Ja wzięłam walizkę i poszłam na górę. Nie miałam ochoty teraz na niego patrzeć.
Ale niestety.
Siedział na łóżku, w samych bokserkach. Nakazał się rozpakować, włożyć wszystko dł szafy. Tak też zrobiłam. Usiadłam i chciałam mu powiedzieć o jednej ważnej rzeczy. Nie chodziło teraz o tą zdradę, to było coś ważniejszego.
Nagle mnie przytulił i chciał pocałować, ale natychmiast się odsunęłam.
- Co jest kochanie? - zapytał zdziwiony moim zachowaniem.
- Nie mów tak do mnie. - z trudem odpowiedziałam te słowa.
- O co ci chodzi? Jeszcze godzinę temu mnie całowałaś...
- To było godzinę temu. A teraz mamy teraz. - powiedziałam.
- Co ci jest? Okres masz? - zapytał a ja juz nie mogłam wytrzymać.
- Sandi miała rację, mogłam jej posłuchać. Byłam idiotką i nią jestem. Nienawidzę cię. - odpowiedziałam, najtrudniej było mi wymówić ostatnie zdanie.
- Z czym miała racje?
- Zrobiłeś mi dzieciaka, tak jak Carolinie i ją zostawiłeś, mnie też już powoli zostawiasz, idź sobie do Brunki przecież będziesz miał z nią dziecko! Zdradziłes mnie, kilka dni temu!! Brzydze się tobą!! - pokazałam mu SMS-a. - Nie chce tego bachora.
- I ty jej wierzysz tak?! Ciekawe kiedy u niej byłem, jak cały czas spędziłem dnie z tobą! - zaczął krzyczeć, aż Davi zaczął płakać.
Przybiegł do pokoju i przytulił się do mnie.
-Mamusiu, co się dzieje? - spytał mały zapłakany.
- Nic słoneczko, idź do pokoju, mama zaraz przyjdzie dobrze?
- Dobze. - odpowiedział i poszedł.
Usiadłam na łóżku z powrotem. Neymar przy mnie kleknął.
- Nie zdradziłem cię, musisz mi uwierzyć. - mówił.
- Nie, nie muszę ci uwierzyć. A teraz sory bardzo, ale obiecałam że opowiem Daviemu bajkę. Dobranoc. - powiedziałam i wyszlam.
Wybrałam bajkę, ze szczęśliwym zakończeniem, choć dzisiejsze chyba nie jest szczęśliwe.
Zasnął, pocałowałam go w policzek i poszłam się położyć do pokoju gościnnego. Nie będę spać z kimś, kto mnie zdradził. Nie chce tego dziecka, już nie chce. Nie wiem jak, ale po prostu zasnęłam.

~ Neymar ~
Co ta szmata znowu wymyśliła. Jaka ciąża?! Nigdy z nią nie spałem. A ona jej uwierzyła... Zauważyłem, że poszła spać do pokoju gościnnego.  Wszedłem po cichu i usiadłem na krześle, które było przy łóżku.
- Lila, proszę musisz mi uwierzyć. Ona sobie coś wymyśliła. Nigdy z nią nie spałem. Kocham tylko ciebie, Daviego i nasze nowe dziecko. - mówiłem szeptem, miałem nadzieje że jej nie obudziłem i tego nie słyszała. Pocałowałem ją w policzek i poszedłem też się położyć spać. Tak samotnie się czułem bez niej. Zasnąłem, śniłem o niej. Jutro z samego rana pojade do Bruny i powiem jej, aby wytłumaczyła te kłamstwo.

×××
I jak?  Myślicie, że Lila wybaczy Neyowi? :))
Czekam na szczere opinie, od KAŻDEGO kto przeczyta, chce zobaczyć ile was jest :*

25 KOMENTARZY = 33 ROZDZIAŁ, albo nie ma rozdziału przez miesiąc haha :D

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 31

Rano obudziłam się... na podłodze? Podniosłam się ledwo co i spojrzałam go góry. Królewicz Neymar leży sobie wygodnie na łóżku. Ale zaraz zaraz.. miał robaka na klatce piersiowej.
Wzięłam mojego kapcia i strzelilam!
- Błaa kurwa!! Lila!! Co ty robisz?!! - krzyknął.
- Ratuje ci życie od robaka. - odpowiedziałam szczęśliwa.
- Haha bardzo śmieszne! - zaczął się śmiać.
- No bardzo!! Czemu śpie na podłodze?! - zapytałam a on zaczął się śmiać jeszcze bardziej, że aż chyba obudził Madison.
- Bo przez sen gadałaś jakieś farmazony i cię zwaliłem.
- Pożałujesz!! - powiedziałam i rzuciłam się na niego.
Niestety nie wygrałam tej bitwy, zaczął mnie łaskotać. Po chwili wstałam, a on jeszcze leżał. Podeszłam do szafy, byłam w samej bieliźnie bo tak zasnęłam. Stałam chyba przy niej 5 minut.
- Mmm jakie sexi widoczki. - powiedział łobuzerko Neymar.
- Jaki zboczuch!! - zaśmiałam się i rzuciłam w niego bluzką.
- Jaka brutalna, lubię takie. - jeju zaraz nie wytrzymam tu z nim, on coś brał?
- Wstawaj śmierdzielu i won pod prysznic!! - krzyknęłam.
Wykonał moje rozkazy, jakby był jakimś niewolnikiem. Kąpał się chyba godzinę. Po nim weszlam ja, ale się wypsikał tymi perfumami. Zrobiłam sobie 2 godzinną kąpiel, w końcu nigdzie mi się dziś nie spieszyło.
Ja też się ubrałam, założyłam to:
I zeszłam na dół na śniadanie. Zobaczyłam, że Neymara jeszcze nie ma na dole, a Madison robi śniadanie. Na samą myśl o jej jedzeniu robiło mi się niedobrze, bo gdy byłyśmy małe chciała mnie 'otruć'. Usiadłam na kanapie i wlączyłam telewizor. Leciałam z kanału na kanał, ale nic nie było. Jedynie w wiadomościach plotki na temat Neymara i jego nowej dziewczyny, chodzi o mnie. Troszkę już miałam dość tej telewizji. Ale cóż takie życie, nic nie poradzisz. Minęło chyba 10 minut, a go nadal nie ma.
- Neymar idioto!! - zawołałam, wiedziałam, że będę żałować i tego pozałuje.
Usłyszałam, że schodzi po schodach.
Gdy zszedł szybko podbiegł do mnie i koło mnie usiadł.
- Za kare buzi w policzek. - powiedział, myślałam, że dostane cieższą kare, ale ta odpowiadała mi bardzo.
- Nastaw policzek. - nastawił mi policzek, gdy już miałam go pocałować ten obrócił głowę i wyszło tak, że pocałowaliśmy się w usta. - i to jest ta kara?!
- Tak, miał być policzek, ale zmieniłem zdanie. - odpowiedział i znów zaczął mnie całować w usta.
On był taki, że nie mogłam się od niego oderwać. Coś miał w sobie takie, że przyciągał jak magnes. Żałuję mojej decyzji, powinnam zgodzić się na ten ślub.
- Ekhemm. - usłyszeliśmy chrzakniecie Madison i przestaliśmy się całować. - śniadanie gotowe.
- Ja nie jestem głodna. - powiedziałam i spojrzałam na Neymara takim wzrokiem, żeby wiedział że coś w tym jedzeniu może być.
- Ja juz jadłem, dziękuje. - oznajmił. - Lila chodź na gore, muszę ci coś powiedzieć.
Tak jak kazał, tak zrobiłam. Madi dziwnie się na nas spojrzała, ale w dupie z nią. Weszłam na górę, usiadłam przy Neyu.
- Miałeś mi cos powiedzieć. - spojrzałam mu w oczy.
- Bo ja kupiłem nam dom i chciałbym w nim z tobą zamieszkać razem z Davim i naszym nowym dzieckiem. Jest trzy domy dalej od tego. Czy się zgadzasz? - mówił drżącym głosem.
- Sto razy tak!! - rzuciłam mu się na szyję.
- To chodź pokaże ci go. - powiedział i złapał mnie za ręce, kiwnęłam głową. Poszliśmy.
Gdy weszłam do tego domu, chciałam piszczeć ze szczęścia.
- Neymar.. - nie mogłam nic powiedzieć.
- To jeszcze nic kochanie. - rzekł i kazał iść dalej.
Oprowadzał mnie po wielkim domu, naliczyłam chyba 3 łazienki. Później sypialnia, były na ścianach powieszone nasze wspólne zdjęcia oraz moje z Davisiem. Potem poszliśmy do pokoju, gdzie na drzwiach pisało 'pokój Daviego', weszlam i chłopczyk rzucił mi się na szyję. Ale co on tu robi?
- Mama!! - krzyknął. Chyba pierwszy raz nazwał mnie mamą, cieszyłam się bardzo z tego powodu.
- Daviś kochanie, ale co ty tu robisz? - zapytałam a on pocałował mnie w policzek i szeroko się uśmiechnął.
- Tata chce ci zlobic niespodzianke - odpowiedział maluszek.
Nadal trzymając go na rekach, Ney zaprowadził mnie w ostatnie pomieszczenie. Był to biały pokój, z łożeczkiem i mebelkami.
- Jest to pokój dla naszego dziecka, nie wiem co się urodzi wiec na razie nie kupowałem kolorowych rzeczy. - powiedział Ney.
- Ney, ten dom jest cudowny. - oznajmilam.
- Teraz to NASZ dom. Idź po rzeczy, spakuj się. I przyjdź za godzinę, umeblujemy wszystko i posprzątamy. - nakazał. Tak też zrobiłam, pocałowałam go w usta, przytuliłam Davisia i poszłam się spakować. W drodze na schody do mojego pokoju, dostałam SMS-a. Był od Bruny? Ale skąd ma mój numer? I co chce? Jak go przeczytałam, szok...


×××
Jak myślicie, co było w tej wiadomości?
Czekam na opinie i komentarze :'))
A tymczasem nasza Barca wygrywa :*

•Mam pytanko: czy moje opowiadanie ma jakikolwiek sens i czy mam dalej je kontynuować? Proszę o szczere odpowiedzi.•

25 KOMENTARZY = 32 ROZDZIAŁ