wtorek, 17 lutego 2015

EPILOG

Epilog


* 9 miesięcy później *
Urodziłam zdrową dziewczynkę, ma na imię Leila, Neymar wybierał. Davi jest szczęśliwy, bo zawsze marzył o siostrzyczce. Jesteśmy szczęśliwą rodziną, mieszkającą w Barcelonie. Bru i Jack dużo razy próbowali zniszczyć nam związek, ale nic z tego. Za bardzo się kochamy. 
Dziś jest nasz wielki dzień...

- Mogę już wejść? - zapytał Neymar.
- Nie, bo będziesz miał pecha. - odpowiedziałam.
- Ale ja juz nie wytrzymam, noo! - powiedział i otworzył drzwi.
- NEYMAR! - krzyknęłam na niego.
- Wyglądasz przepięknie.  - powiedział. - wcale nie będe miał pecha, bardziej szczęście. 
Pocałował mnie w policzek. Byłam gotowa. Pewnie się domyślacie co to za dzień. 
Wyszłam, wsiadłam to taksówki i pojechałam do kościoła. Otworzyłam drzwi i zaczęła lecieć muzyczka. Neymar w garniturze już stał. Daviś szedł przede mną i rozrzucał płatki róż. Szłam z tatą, aż się popłakał. Kto by pomyślał, że słynny trener Barcy się wzruszy.
Doszłam do Neya. Świadkową była Anto i Shak, a Geri i Messi byli świadkami. 
Ksiądz mówił bardzo szybko.
- Lilianno Enrique, czy bierzesz sobie o to Neymara Da Silva Santos Juniora, za męża? - spytał ksiądz.
- Tak, biorę. - odpowiedziałam szczęśliwa.
- Czy ty Neymarze Da Silva Santos Juniorze, bierzesz sobie za żonę Liliannę Enrique? - zapytał Neya.
- Oczywiście, że biorę. - odpowiedział.
Ksiądz nakazał założyć obrączki, tak też zrobiliśmy.
- OGŁASZAM WAS, MĘŻEM I ŻONĄ! Możecie sie pocałować. - powiedział.
Nasza cała rodzina na trybunach zaczęła szaleć.
Neymar wziął mój welon do góry i szepnął mi do ucha: Kocham Cię. po czym mnie namiętnie pocałował. 
Wszyscy bili brawa i śpiewali... Byliśmy już szczęśliwą rodziną, a kto wie, czy nie będziemy mieli jeszcze jednego dziecka... 

xxx

No i takim sposobem dotrwaliśmy do epilogu. Mam nadzieję, że opowiadanie się Wam podobało. Teraz będę pisać nowe opowiadanie, i myślę, że nadal będzie tyle czytelników oraz komentarzy, bo nie chciałabym Was stracić.
Również dziękuje wszystkim bardzo, za 30 komentarzy a nawet i więcej. <3
Do zobaczenia w kolejnym opowiadaniu! (również będzie o Neyu) :'))

poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 36

Rano obudziłam się w objęciach Neymara.
Nie chciałam go budzić, ale chyba musiałam. Strasznie mocno mnie trzymał.
- Neymar? - spytałam cichutko.
- Co - odpowiedział, chyba jeszcze spał, a często tak odpowiada gdy spi.
Nie miałam na co liczyć, spał jak niedźwiedź. Nagle, ściągnął swoją ręke z mojej, jaka ulga. Wstałam i poszłam do szafy, wybrać ciuchy. Chciałabym iść dzisiaj sobie pospacerować po parku, ale sama.
Wybrałam to:
i teraz tylko został mi wybór stanika. Dla niektórych to dziwne, ale dobieram kolory. Ciuchy położyłam na krzesełko. W lewą rekę wzięłam stanik niebieski, a w prawą czerwony.
- Weź czerwony. - odezwał sie Neymar swoim zachrypniętym głosem.
- Ej! - powiedziałam, a on się uśmiechnął.
Poszłam wziąć prysznic i zrobić poranną toaletke.
Mineło 30 minut. Neymar jeszcze wylegiwał się w łóżku. Ubrałam się i usiadłam.

- Ney, zaraz wyjdę sobie pospacerować do parku, nie masz nic przeciwko? - zapytałam.
- Nie, ale nie bądź długo. Ja pójdę też, do sklepu. - odpowiedział.
- Okej, a Daviś?
- Zaprowadzę do twojego taty. Wiesz teraz mamy 2 tygodnie wolnego od treningów. - powiedział i objał mnie od tyłu.
- Okej, To ja wychodzę, pa. - pocałowałam go w policzek i wstałam.
Założyłam buty i wyszłam. Spacerowałam po parku i co chwilę jacyś paparazzi pytali mnie, czy to ja jestem dziewczyną Neymara. .W pewnym momencie zabolał mnie brzuch, więc postanowiłam usiąść. Zadzwoniłam do taty, powiedział, że Daviś już jest u niego a Madison się wczoraj wyprowadziła, jakie szczęście. Chciałam też zadzwonić do Sandi, ale zmieniła numer.
Nagle zobaczyłam znajomy mi styl ubierania...
- Oo a kogo my tu mamy. - powiedział Jack.
- Czego odemnie chcesz?! - zapytałam oburzona.
- Wrócisz do mnie? - wypalil nagle. Myślałam, że padnę ze śmiechu.
- Nie? - odpowiedziałam pytanie.
- Przecież mnie kochasz...
- Ta?! A w tej bajce były smoki? - nie miałam ochoty go już słuchać. Wstałam z ławki, ale on mnie tak jakby przytulił. Krzyczałam, żeby mnie puścił, ale nic z tego. Najgorsze jest to, że wbijał mi łokieć w brzuch.
- Puszczaj ją! - usłyszałam bardzo znajomy mi krzyk.
- Twój kochaś idzie. - powiedział Jack.
Neymar rzucił na ziemię zakupy i od razu pobiegł do mnie. Przestraszony Jack uciekł, a Ney mocno mnie przytulił. Czułam się przy nim taka bezpieczna.
- Nic ci nie zrobił? - zapytał zatroskany.
- Na szczęście nie, ale mocno wbił mi łokieć w brzuch. Neymar dziękuje ci. - odpowiedziałam.
- Wskocz mi na ręce, zaniose cię. - zaproponował.
Tak też zrobiłam. Pocałowałam go i szliśmy, jak para młoda ze ślubu....

xxx
Przepraszam, że krótki ale tak bardzo dziś chcieliście.
Czekam na szczere opinie. :))

15 KOMENTARZY = 37 ROZDZIAŁ :*

niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 35

Rano wstałam o 6;30. Spojrzałam w bok, Daviś jeszcze słodko spał. Postanowiłam po cichu otworzyć drzwi, wziąć prysznic i zrobić śniadanie. Chciałam dziś z Davim wyjść na zakupy, kupić mu jakieś zabawki, ciuszki. Wzięłam rzeczy i poszłam pod prysznic. Po godzinnym prysznicu, ubrałam się w to:
i do tego niebieskie trampki.
Zeszłam na dół zrobić śniadanie. Patrzę, a tam Neymar leży na ziemi, w ubraniach, butach. No tak, był tak pijany, że nawet nie potrafił się rozebrać. Ominęłam go i poszłam do kuchni. Zrobiłam kanapki z dżemem truskawkowym, podobno Daviś bardzo je lubi. Przygotowywałam kakao, gdy usłyszałam szept.
- Lilka... - szeptał Ney. Ale nie zwracałam na to zbytnio uwagi, wczoraj zachował się nieodpowiedzialnie.
Wróciłam do tego, co robiłam przed tem. Zrobione śniadanie zaniosłam do pokoju. Davi juz nie spał.
- Mama! - krzyknął maluszek.
- Przyniosłam śniadanie, takie jakie lubisz. - odpowiedziałam i usiadłam koło niego.
- Uwielbiam takie kanapecki. - powiedział.
Nie minęło kilka minut, a on już wszystko zjadł. Ucieszyłam się.
- Smakowało? - zapytałam z uśmiechem.
- Baldzo! - odkrzyknął radosny.
Powiedziałam mu już wczoraj wieczorem, że dziś idziemy na zakupy i na lody w nagrodę.
Bardzo się ucieszył.
- A tata? - zapytał nagle. Wiedziałam, że będę mu musiała powiedzieć o wczorajszej sytuacji. Uznałam, że jest na tyle 'duży' i zrozumie sytuację.
- Wiesz, tatuś na wczorajszej imprezie za dużo wypił i śpi, bo źle się czuje. - wytłumaczyłam, najłatwiej jak umialam.
On tylko kiwnął głową i wstał się ubierać. Przygotowałam mu ciuchy i powoli zaczęliśmy wychodzić. Neymar już nie leżał na łóżku, tylko na kanapie. Ale był bałagan wszędzie w domu.
- Gdzie idziecie? - królewicz alkoholik Neymar podniósł głowę.
- Na zakupy, nie martw sie, nie wrócimy pijani jak ty. - odpowiedziałam z dumą. Piłkarz popatrzył się ze zdziwiona miną i zaczął powoli wstawać, ale my juz wychodziliśmy. Najpierw szliśmy przez park, w pewnej chwili Davi złapał mnie za rękę, wtedy poczułam macierzyński instynkt. Cieszyłam się.
Dotarliśmy do dużego sklepu z zabawkami. Mały brazylijczyk aż podskoczył ze szczęścia.
* Kilka godzin później *
Jest juz wieczór, a my dopiero wychodzimy z ogromnego sklepu zabawkowego. Daviś zażyczył sobie ten samochód, wiec mu kupilam:
I tak w drodze powrotnej jechał nim do domu. Był bardzo szczęśliwy. Powiedział tez, że to jego najlepszy taki jakby prezent w życiu, jaki dostał, pomijając tatusia.  
Po kilkunastu minutach wróciliśmy do domu. Samochodzik został postawiony w garażu.
Weszliśmy do środka, było bardzo czysto. Pachniało świeżością, pranie było zrobione. 
- Wow. - powiedziałam szeptem.
- Mamusiu, jestem juz baldzo zmecony, cy mógłbym iść spać? - spytał Davi. 
- Jasne słonko. - odpowiedziałam mu i wzięłam go na ręce.
Przeszłam obok sypialni, zauważyłam świeczki...
Położyłam Davisia (najpierw go przebralam w piżamę), pocałowałam go w policzek i zgasiłam światło. To jest takie kochane dziecko. 
Zamknęłam delikatnie drzwi od jego pokoju i chciałam zejść na dół, ale gdy się odwróciłam wpadłam na kogoś...
- Przepraszam, nie zauważyłam cie. - powiedziałam i spojrzałam mu głęboko w te jego czekoladowe oczy.
- To ja szedłem pierwszy. - odpowiedział i przybliżył się do mnie.
Nasze twarze dzieliły milimetry. Neymar złączył nasze usta w delikatnym pocałunku, wziął mnie. A ręce i położył na łóżku. Niezabardzo wiedziałam o co chodzi. Wyciągnął z szafy niebieską róże i wręczył mi ją.
- Neymma... - nie mogłam dokończyć.
- Wybaczysz mi to wczorajsze? - zapytał, robiąc te swoje słodkie oczka, jak kot ze Shreka.
- Tak. - odpowiedziałam krótko i szybko.
On mnie zaczął całować namiętnie. Całowaliśmy się chyba 10 minut, a za chwile przebraliśmy się i położyliśmy się spać.
- Dobranoc księżniczko, piłkareczko! - powiedział i pocałował mój brzuch.
- Skąd wiesz, czy to będzie dziewczynka? - spytałam.
- Bo ja jestem Neymar, wiem wszystko. - odpowiedział a ja zaczęłam się śmiać. Po chwili zasnęłam wtulona w niego...

××
I jak się Wam podoba?  Czekam na opinie :'))
Tymczasem nasza Barca wygrywa po bramkach Neymara i Messiego! <3
25 KOMENTARZY = 36 ROZDZIAŁ


piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 34

Kiedy już szedł, pociągnęłam go za rękę... Odwrócił się.
- Lilka. - powiedział. Szybko zakrył ranę.
- Ney, co ci się stało? - zapytałam drżącym głosem.
- Wiem, że i tak mi nie uwierzysz. Rano pojechałem do Bruny, otworzył mi Jack, okazało się że są razem a Bru nie jest w żadnej ciąży. Wtedy ją wyzwalem i Jack się na mnie rzucił. Ja mu złamałem nos, a on zrobił mi to z brwią. - tłumaczył.
- Wierzę ci. A tak poza tym, jak coś szepczesz to straraj się ciszej. -powiedziałam, słyszałam wczoraj wieczorem jak mi szeptał.
- Wszystko słyszałaś? - zapytał zdziwiony.
- Tak, udawałam, że spie.
- Tyy... - powiedział łobuzersko.
- Kocham Cie. - on mnie pocałował.
- Lilcia, chcesz iść dziś ze mną na imprezę urodzinową Rafinhi? - spytał.
- A co z Davim?
- Zostanie u twojego taty, już z nim rozmawiałem. - odpowiedział.
Kiwnęłam głową, zaczękałam na Neya aż się przebierze. W tym czasie Daviś zasnął mi na rekach. Po tym, jak Neymar się przebrał odwieźliśmy Daviego do mojego taty, a wrocilismy do naszego domu, żeby się przebrać. Wzielam tez szybki prysznic. Włosy związałam w koka, a ubrałam się w to:
I do tego niebieskie buty na koturnach. Ney powiedział, że wyglądam ślicznie. On też nie był niczego sobie. Miał czarną koszule i czerwone spodnie. Włosy jak zazwyczaj, ale strasznie długo zajęło mu stanie przed lustrem.Poszłam zaprowadzić Davisia do mojego taty, z chęcią się z nim zajął.
Neymar nie jechał samochodem, bo stwierdził że na tej imprezie będzie strasznie dużo alkoholu. Złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy. Klub był bardzo blisko, na szczęście. Ja nic nie będę pic, ciąża.
Weszliśmy do środka, alkohol już lał się strumieniami. Znaleźliśmy tańczącego Alcantara i poszliśmy złożyć mu życzenia. Dalismy prezent, nie wiem co w nim było, bo to Neymar pakował. Wiadomo co tam chłopaki lubią. Muzyka była głośna, Neymar był juz bardzo pijany, bo gadał głupoty a ruszał się gorzej niż jakaś poszkodowana małpa. Była wolna piosenka, przyciągnął mnie do siebie i tanczyliśmy. Zaraz po wolnej piosence był jakiś Rock chyba, bo strasznie głośno było. Ja a pewnym momencie powiedziałam Neymarowi, że wracam do domu, bo zrobiło mi się słabo. A Messiemu przekazałam, żeby go pilnował bo był jako jedyny z pozostałych dosyć trzeźwy.
Wrociłam powoli, zaszłam do Daviego.
- Dziękuje tatuś, jesteś kochany. - powiedziałam, wzięłam Daviego.
- Drobiazg córcia. - odpowiedział.
Pomachałam mu i wyszłam do domu. Opowoedziałam Davisiowi bajkę i poszłam się przebrać. Zeszłam do kuchni, byłam głodna. Usłyszałam trzask drzwi i upadek.
- Dzień dobry, policja!! - krzyczał Neymar. Naprawdę był pijany, bardzo nawet.
Ledwo wstał. Podszedł do mnie i chciał mnie pocałować, ale ja się odsunęłam, czułam alkohol a tego zapachu bardzo nie lubię. Odeszłam a on tak mnie pociągnął że upadłam. Leżałam na nim, ale on tak się obrócił że leżał na mnie.
- Zejdź ze mnie! - krzyknęłam na niego. On się śmiał.
- Chodź, zabawimy się, będzie fajnie... - mówił.
- Nie. Neymar, będziemy mieli dziecko, Davi śpi pokój obok a ty najebałeś się jak świnia! - krzyknęłam i jakoś go z siebie zrzuciłam. Szybko pobiegłam na gore, do pokoju Davisia. Zamknęłam drzwi na klucz i położyłam się obok niego. Słyszałam jeszcze jak Neymar upadał i wstawał i po cichu gadał 'Kurwa'. Davi się obudził, o nie.
- Mamusiu.. - zaczął chyba płakać.
- Jestem tu, śpij słoneczko.- powiedziałam. O dziwo, zasnął. Przytuliłam się do niego i zasnęłam. Nie rozumiałam Neymara. Impreza, imprezą ale trzeba się pohamować...

××
Jak wam się podoba?

30 KOMENTARZY = 35 ROZDZIAŁ (dodam w niedziele).
Dacie rade? ^^

czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 33

~ Neymar ~
Wstałem z samego rana. Lila i Davi jeszcze spali. Davi miał iść dziś z Lilą na trening, ale czy pójdą to nie wiem. Ubrałem się i wsiadłem do auta. Miałem zamiar wytłumaczyć to wszystko z Bruną przed treningiem.
Brama była otwarta, ale nie wjeżdżałem, zaparkowałem przed bramą. Ze złością szedłem w stronę drzwi.  Stałem już przy drzwiach.
Otworzył mi chyba Jack. Tak, to był on.
- A ty tu czego? - zapytał, a we mnie już się gotowało.
- Muszę coś wyjaśnić z Bruną. - odpowiedziałem.
- Bru skarbie, to do ciebie. - zawołał. Kochanie? To oni są razem? Nie wnikam.
Szybko przyleciała, jak jakiś piesek.
Nienawidziłem jej. Niszczy mi związek. Żałuje, że z nią byłem.
- O hej, po co tu przyszedłeś? - zapytała udając głupią.
- Musisz mi wyjaśnić jedną rzecz. - odpowiedziałem lekceważąco.
- Jaką?
- Jesteś w ciąży? - spytałem a ona zrobiła wielkie oczy.
- Yyy.. - nie mogła wydukać z siebie ani słowa.
- Gadaj!!
- Nie.
- Głupia suka. Wiesz, że zniszczyłaś mi piękny związek?! - zacząłem na nią krzyczeć, że aż ludzie się patrzyli. Widziałem w jej oczach łzy, ale w dupie to miałem. Nagle rzucił się na mnie Jack, ale nie potrafi się bić. Bił mnie jak ciota. Uderzyłem go z pięści w brzuch, na co on krzyknął 'ała'. Skończyło się na tym, że on miał złamany nos, a ja przecietą brew.
Po tej akcji, pojechałem na trening. Wiedziałem, że nie obejdzie się bez pytań.
Szedłem powoli, leciała i krew z nosa ale na szczęście nie mam złamanego.
Wszedłem do szatni, było pusto, pewnie się spóźniłem. Zacząłem powoli się przebierać.

~ Lila ~
Po ciężkiej nocy wstałam. Poszłam do pokoju Davisia, słodko spał wiec ja po cichu postanowiłam wziąć prysznic. Zapomniałam rzeczy, wiec zaszłam do sypialni gdzie spał ON. Wybrałam to:
I uczesałam włosy w luźnego kitka. Miałam już wychodzić, gdy uwagę przykuła mi mała karteczka na stoliku.
'Weź Daviego na trening. Ja z samego rana pojechałem do Bruny wyjaśnić tą całą sytuację, nie martw się. Spotkamy się na treningu, jeśli przyjdziesz. Kocham Cię, Neymar ❤.'
- Kochany... - szepnęłam sama do siebie ale zaraz się opanowalam. Oby nic się tam nie wydarzyło, bo podobno Jack i Bruna są razem. Kocham go, ale po tej sytuacji nie wiem, komu mam wierzyć.
Włożyłam karteczkę do kieszeni, zamknęłam sypialnie i zeszłam na dół. Daviś już nie spał, lecz siedział przed telewizorem. Zauważył mnie i szeroko się uśmiechnął.
- To co, może śniadanko? - zaproponowałam.
- Ocywiscie. - odpowiedział, tak fajnie mówił.
Zrobiłam dla nas tosty z dżemem truskawkowym.
Maluszek zjadł w 10 minut. Pomógł mi pozmywać naczynia i powycierać talerze.
- Gotowy na trening? - zapytałam.
- Idziemy do tatusia? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Tak. - szybko odpowiedziałam.
-Kocham cię mamusiu! - krzyknął i rzucił mi się na szyję.
- Ja cię też Daviś. A teraz już chodźmy.
Szliśmy piechotą, malec tak zachwycał się przyrodą. Dawał nawet imiona ptakom i mrówkom co było trochę dziwne. Droga minęła nam szybko. Usiedliśmy na trybunach. Piłkarze wychodzili uśmiechnięci, z wyjątkiem Neymara. Zakrywał włosami i rękami swoją brew. Nie wiem o co chodziło. Powiedziałam Davisiowi, aby zaczekał chwilke, musiałam iść do toalety. Po drodze spotkałam Leo.
- Cześć Leoś. - powiedziałam wesoła.
- Tylko nie Leoś. - odpowiedział. - Jak tam?
- Sama nie wiem, coś stało się Neymarowi w brew? - spytałam, może on coś wie.
- On ci to sam musi powiedzieć. Ale musisz wiedzieć jedną rzecz. On nigdy nie spał z Bruną, a już na pewno nie był u niej w ostatnim czasie. - odpowiedział, ale skąd on wiedział o tej sytuacji?
- Naprawdę? Skąd to wiesz?!
- Jestem jego przyjacielem, zwierzamy się sobie ze wszystkiego. - lekko się uśmiechnął. Nawet mi na twarzy pojawił się lekki uśmiech. Głupia ja, uwierzyłam Brunie.
Zapomniałam nawet, że chce mi się siku i wróciłam na trybuny. Gdy zauważyłam, jak Daviś cieszy się, że widzi Neymara, ciepło mi się na sercu zrobiło. Ney nas zauważył i uśmiechnął się. Było dużo osób/fanów na trybunach. Kiedy Brazylijczyk strzelił gola, zaczął cieszyć się jak na prawdziwym meczu. Biegł w koło i pokazał na mnie, ułożył z rąk serduszko. Zrobiłam to samo. Po skończonym treningu, Daviś pognał do szatni. Ja czekałam przed, na Neymara. Kiedy już szedł, pociągnęłam go za rękę....

×××
I jak się podoba? Moim zdaniem jest niezbyt. :))

25 KOMENTARZY = 34 ROZDZIAŁ:*
•przypominam, że można komentować z anonima •

wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 32

Wstrząsnęło mną, to co właśnie przeczytałam.
` Bruna `
'Hej, wiem, że nie chcesz mnie znać, ale muszę ci powiedzieć że jestem w ciąży, z Neymarem. Zrobiliśmy to, kilka dni temu.'

Że słucham? Fajnie wiedzieć. Wrócę tam, obiecałam Daviemu, ale do niego nie podejdę, brzydze się nim. Jak on mógł? Przecież spodziewamy się dziecka, a on tak po prostu mnie zdradził.

Po kilku minutach spakowałam się, zeszlam na dół powiedzieć tacie o tym, że się przeprowadzam trzy domy dalej. Madison oczywiście się ucieszyła, widziałam to w jej oczach. Pożegnałam się i wyszłam. Nadal nie mogłam sobie wyobrazić, jak on mógł. A może Bruna specjalnie tak mówi, nie wiem.
Kilka minut minęło i już byłam u Neymara. Poprawka, u mnie i Neymara w domu. Otworzyłam drzwi. Daviś siedział na krześle i bawił się misiem.
- Daviś gdzie tata? - zapytałam, a maluszek spojrzał się na mnie tymi hipnotyzującymi oczami.
- W sypialni. - odpowiedział wyszczerzając zęby.
Wrócił do tego, co robił wczesniej. Ja wzięłam walizkę i poszłam na górę. Nie miałam ochoty teraz na niego patrzeć.
Ale niestety.
Siedział na łóżku, w samych bokserkach. Nakazał się rozpakować, włożyć wszystko dł szafy. Tak też zrobiłam. Usiadłam i chciałam mu powiedzieć o jednej ważnej rzeczy. Nie chodziło teraz o tą zdradę, to było coś ważniejszego.
Nagle mnie przytulił i chciał pocałować, ale natychmiast się odsunęłam.
- Co jest kochanie? - zapytał zdziwiony moim zachowaniem.
- Nie mów tak do mnie. - z trudem odpowiedziałam te słowa.
- O co ci chodzi? Jeszcze godzinę temu mnie całowałaś...
- To było godzinę temu. A teraz mamy teraz. - powiedziałam.
- Co ci jest? Okres masz? - zapytał a ja juz nie mogłam wytrzymać.
- Sandi miała rację, mogłam jej posłuchać. Byłam idiotką i nią jestem. Nienawidzę cię. - odpowiedziałam, najtrudniej było mi wymówić ostatnie zdanie.
- Z czym miała racje?
- Zrobiłeś mi dzieciaka, tak jak Carolinie i ją zostawiłeś, mnie też już powoli zostawiasz, idź sobie do Brunki przecież będziesz miał z nią dziecko! Zdradziłes mnie, kilka dni temu!! Brzydze się tobą!! - pokazałam mu SMS-a. - Nie chce tego bachora.
- I ty jej wierzysz tak?! Ciekawe kiedy u niej byłem, jak cały czas spędziłem dnie z tobą! - zaczął krzyczeć, aż Davi zaczął płakać.
Przybiegł do pokoju i przytulił się do mnie.
-Mamusiu, co się dzieje? - spytał mały zapłakany.
- Nic słoneczko, idź do pokoju, mama zaraz przyjdzie dobrze?
- Dobze. - odpowiedział i poszedł.
Usiadłam na łóżku z powrotem. Neymar przy mnie kleknął.
- Nie zdradziłem cię, musisz mi uwierzyć. - mówił.
- Nie, nie muszę ci uwierzyć. A teraz sory bardzo, ale obiecałam że opowiem Daviemu bajkę. Dobranoc. - powiedziałam i wyszlam.
Wybrałam bajkę, ze szczęśliwym zakończeniem, choć dzisiejsze chyba nie jest szczęśliwe.
Zasnął, pocałowałam go w policzek i poszłam się położyć do pokoju gościnnego. Nie będę spać z kimś, kto mnie zdradził. Nie chce tego dziecka, już nie chce. Nie wiem jak, ale po prostu zasnęłam.

~ Neymar ~
Co ta szmata znowu wymyśliła. Jaka ciąża?! Nigdy z nią nie spałem. A ona jej uwierzyła... Zauważyłem, że poszła spać do pokoju gościnnego.  Wszedłem po cichu i usiadłem na krześle, które było przy łóżku.
- Lila, proszę musisz mi uwierzyć. Ona sobie coś wymyśliła. Nigdy z nią nie spałem. Kocham tylko ciebie, Daviego i nasze nowe dziecko. - mówiłem szeptem, miałem nadzieje że jej nie obudziłem i tego nie słyszała. Pocałowałem ją w policzek i poszedłem też się położyć spać. Tak samotnie się czułem bez niej. Zasnąłem, śniłem o niej. Jutro z samego rana pojade do Bruny i powiem jej, aby wytłumaczyła te kłamstwo.

×××
I jak?  Myślicie, że Lila wybaczy Neyowi? :))
Czekam na szczere opinie, od KAŻDEGO kto przeczyta, chce zobaczyć ile was jest :*

25 KOMENTARZY = 33 ROZDZIAŁ, albo nie ma rozdziału przez miesiąc haha :D

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 31

Rano obudziłam się... na podłodze? Podniosłam się ledwo co i spojrzałam go góry. Królewicz Neymar leży sobie wygodnie na łóżku. Ale zaraz zaraz.. miał robaka na klatce piersiowej.
Wzięłam mojego kapcia i strzelilam!
- Błaa kurwa!! Lila!! Co ty robisz?!! - krzyknął.
- Ratuje ci życie od robaka. - odpowiedziałam szczęśliwa.
- Haha bardzo śmieszne! - zaczął się śmiać.
- No bardzo!! Czemu śpie na podłodze?! - zapytałam a on zaczął się śmiać jeszcze bardziej, że aż chyba obudził Madison.
- Bo przez sen gadałaś jakieś farmazony i cię zwaliłem.
- Pożałujesz!! - powiedziałam i rzuciłam się na niego.
Niestety nie wygrałam tej bitwy, zaczął mnie łaskotać. Po chwili wstałam, a on jeszcze leżał. Podeszłam do szafy, byłam w samej bieliźnie bo tak zasnęłam. Stałam chyba przy niej 5 minut.
- Mmm jakie sexi widoczki. - powiedział łobuzerko Neymar.
- Jaki zboczuch!! - zaśmiałam się i rzuciłam w niego bluzką.
- Jaka brutalna, lubię takie. - jeju zaraz nie wytrzymam tu z nim, on coś brał?
- Wstawaj śmierdzielu i won pod prysznic!! - krzyknęłam.
Wykonał moje rozkazy, jakby był jakimś niewolnikiem. Kąpał się chyba godzinę. Po nim weszlam ja, ale się wypsikał tymi perfumami. Zrobiłam sobie 2 godzinną kąpiel, w końcu nigdzie mi się dziś nie spieszyło.
Ja też się ubrałam, założyłam to:
I zeszłam na dół na śniadanie. Zobaczyłam, że Neymara jeszcze nie ma na dole, a Madison robi śniadanie. Na samą myśl o jej jedzeniu robiło mi się niedobrze, bo gdy byłyśmy małe chciała mnie 'otruć'. Usiadłam na kanapie i wlączyłam telewizor. Leciałam z kanału na kanał, ale nic nie było. Jedynie w wiadomościach plotki na temat Neymara i jego nowej dziewczyny, chodzi o mnie. Troszkę już miałam dość tej telewizji. Ale cóż takie życie, nic nie poradzisz. Minęło chyba 10 minut, a go nadal nie ma.
- Neymar idioto!! - zawołałam, wiedziałam, że będę żałować i tego pozałuje.
Usłyszałam, że schodzi po schodach.
Gdy zszedł szybko podbiegł do mnie i koło mnie usiadł.
- Za kare buzi w policzek. - powiedział, myślałam, że dostane cieższą kare, ale ta odpowiadała mi bardzo.
- Nastaw policzek. - nastawił mi policzek, gdy już miałam go pocałować ten obrócił głowę i wyszło tak, że pocałowaliśmy się w usta. - i to jest ta kara?!
- Tak, miał być policzek, ale zmieniłem zdanie. - odpowiedział i znów zaczął mnie całować w usta.
On był taki, że nie mogłam się od niego oderwać. Coś miał w sobie takie, że przyciągał jak magnes. Żałuję mojej decyzji, powinnam zgodzić się na ten ślub.
- Ekhemm. - usłyszeliśmy chrzakniecie Madison i przestaliśmy się całować. - śniadanie gotowe.
- Ja nie jestem głodna. - powiedziałam i spojrzałam na Neymara takim wzrokiem, żeby wiedział że coś w tym jedzeniu może być.
- Ja juz jadłem, dziękuje. - oznajmił. - Lila chodź na gore, muszę ci coś powiedzieć.
Tak jak kazał, tak zrobiłam. Madi dziwnie się na nas spojrzała, ale w dupie z nią. Weszłam na górę, usiadłam przy Neyu.
- Miałeś mi cos powiedzieć. - spojrzałam mu w oczy.
- Bo ja kupiłem nam dom i chciałbym w nim z tobą zamieszkać razem z Davim i naszym nowym dzieckiem. Jest trzy domy dalej od tego. Czy się zgadzasz? - mówił drżącym głosem.
- Sto razy tak!! - rzuciłam mu się na szyję.
- To chodź pokaże ci go. - powiedział i złapał mnie za ręce, kiwnęłam głową. Poszliśmy.
Gdy weszłam do tego domu, chciałam piszczeć ze szczęścia.
- Neymar.. - nie mogłam nic powiedzieć.
- To jeszcze nic kochanie. - rzekł i kazał iść dalej.
Oprowadzał mnie po wielkim domu, naliczyłam chyba 3 łazienki. Później sypialnia, były na ścianach powieszone nasze wspólne zdjęcia oraz moje z Davisiem. Potem poszliśmy do pokoju, gdzie na drzwiach pisało 'pokój Daviego', weszlam i chłopczyk rzucił mi się na szyję. Ale co on tu robi?
- Mama!! - krzyknął. Chyba pierwszy raz nazwał mnie mamą, cieszyłam się bardzo z tego powodu.
- Daviś kochanie, ale co ty tu robisz? - zapytałam a on pocałował mnie w policzek i szeroko się uśmiechnął.
- Tata chce ci zlobic niespodzianke - odpowiedział maluszek.
Nadal trzymając go na rekach, Ney zaprowadził mnie w ostatnie pomieszczenie. Był to biały pokój, z łożeczkiem i mebelkami.
- Jest to pokój dla naszego dziecka, nie wiem co się urodzi wiec na razie nie kupowałem kolorowych rzeczy. - powiedział Ney.
- Ney, ten dom jest cudowny. - oznajmilam.
- Teraz to NASZ dom. Idź po rzeczy, spakuj się. I przyjdź za godzinę, umeblujemy wszystko i posprzątamy. - nakazał. Tak też zrobiłam, pocałowałam go w usta, przytuliłam Davisia i poszłam się spakować. W drodze na schody do mojego pokoju, dostałam SMS-a. Był od Bruny? Ale skąd ma mój numer? I co chce? Jak go przeczytałam, szok...


×××
Jak myślicie, co było w tej wiadomości?
Czekam na opinie i komentarze :'))
A tymczasem nasza Barca wygrywa :*

•Mam pytanko: czy moje opowiadanie ma jakikolwiek sens i czy mam dalej je kontynuować? Proszę o szczere odpowiedzi.•

25 KOMENTARZY = 32 ROZDZIAŁ

sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 30

• 3 dni później •
Dziś wychodze ze szpitala. Usiadłam na łóżku i czekałam na Neymara. Przez te dni, on do mnie cały czas przychodził, przypominałam sobie wszystko powoli. Ale coś mi nie dawało spokoju. Nie pamiętam sytuacji tej co były zdjęcia w restauracji. Postanowiłam, że gdy przyjdzie zapytam go o to. Akurat wszedł.
- Ney, muszę się o cos spytać. - powiedziałam, on dziwnie na mnie spojrzał.
- O co chodzi? - zapytał.
- Możesz mi powiedzieć, co działo się w tej restauracji? - spytalam.
- Miałaś urodziny. Zabrałem cie do restauracji, zjedliśmy i pojechaliśmy w piękne miejsce. Wtedy ci się oświadczyłem, ty uciekłaś do domu. Ja chwilę potem tez, i myślałem że zerwałaś. Dlatego jak straciłaś pamięć, mówiłem, że jestem twoim chłopakiem. - odpowiedział ze spuszczoną głową.
- Jesteś kompletnym idiotą. - powiedziałam, a on zrobił zdziwioną minę.
- Al.. - nie dałam mu dokończyć.
- To, że nie zgodziłam się na ślub, to nie znaczy ze zerwalam. Kocham cię nadal. Po prostu nie jestem gotowa na ślub. - wytłumaczyłam mu, a on się uśmiechnął.
- Jaki ja głupi byłem. - zaśmiał się.
- Jesteś głupi. - powiedzialam.
Kilka minut minęło, a my juz byliśmy gotowi i w końcu mogłam opuścić to miejsce. Złapaliśmy się za ręce i poszliśmy w stronę domu. Niestety, coś nas zatrzymało.
- Neymar, czy to twoja nowa dziewczyna? Kim ona jest? - pytała grupka paparazzi.
- Tak, jest moją nową dziewczyną. Jest wspaniałą kobietą, świetnie zastępuje matkę dla Daviego a teraz spodziewamy się dziecka. - odpowiedział im.
- Heniek, mamy to? - zapytał jeden kamerzysta do drugiego, a my wtedy z Neymarem zaczęliśmy się śmiać i poszliśmy dalej. Byliśmy pod domem. Ney otworzył mi drzwi, uwielbiałam gdy tak robił. Był wtedy taki kochany.
Przywitał mnie radosny tata i niezbyt zadowolona Madison.
Poszłam na górę się przebrać, chciałam wybrać się na zakupy, umówiłam się z Antonellą i Shakirą. Poszłam się odświeżyć.
Po długim namyśle, wybrałam to:
Czekałam tylko na SMS-a od dziewczyn.Zeszłam na dół, musiałam coś zjeść. Zastałam na kanapie rozwalonego Neymara, oglądającego telewizje.
Gdy mnie zobaczył szybko wstał.
- Gdzie żeś tak się wystroiła? - zapytał mierząc mnie wzrokiem.
- Idę na zakupy z Anto i Shak. - odpowiedziałam, a on objął mnie w tali od tyłu.
- Kup mi fullcapa. - powiedział.
- Jasne, że ci kupie. - mój telefon zawibrował.
`Shakira` 
'Czekamy w parku :)'
- Musisz juz iść? - spytał smutny.
- Tak, ale wrócę wieczorem. Nie martw się. - pocałowałam go w policzek i wyszłam.
Cieszyłam się, że idę z nimi na zakupy. Lepiej się poznamy i w ogóle. Kilka minut potem już byłam w parku. Przywitałyśmy się i poszłyśmy. Zrobiłam tyle zakupów, tyle kupiłam rzeczy, że chyba nie zmieszczą mi się do szafy. Minęły 3 godziny, była juz 18:30, wiec postanowiłyśmy się rozejść.
Wróciłam do domu, weszłam do mojego pokoju, rozpakowałam się. O dziwo wszystko się zmieściło do szafy. Nagle do mojego pokoju wszedł Neymar, był jakiś zły.
- Zgadnij, co przed chwilą usłyszałem. - mówił pytająco.
- Nie będę bawić się w zgadywanki. - odpowiedziałam, a on usiadł.
- Słyszałem Madison, rozmawiającą przez telefon i mówiła komuś, że bardzo mnie kocha i zrobi wszystko aby zniszczyć nasz związek. - powiedział a mnie zatkało.
- Że co proszę?
- Spokojnie, nie uda jej się to. - uspokoił mnie Ney.
- Może. Neymar muszę się juz położyć, jestem zmęczona. Kładziesz się ze mną? - spytałam.
- Jeszcze się pytasz. - odpowiedział.
Ściągnął dresy i bluzkę, został w samych bokserkach.
Położył się, a ja wtuliłam się w jego tors, był taki ciepły.
- Dobranoc księżniczko. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Dobranoc, głupku. - on tylko się zaśmiał.

×××
Przepraszam, że krotki ale nie miałam czasu ://
Czekam na szczere opinie.

30 KOMENTARZY = 31 ROZDZIAŁ, albo nie dostaniecie rozdziału przez tydzień!! :D

piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 29

Obudziły mnie promienie słoneczne i twarz Neya. Był uśmiechnięty.
- Dzień dobry księżniczko. - powiedział uradowany.
- Cześć. - odpowiedziałam krótko i pocałowałam go w policzek. - chyba długo spałam.
- Nie przychodziłem już później, ale był twój tata i jeszcze spałaś.
- Nie musisz tu przychodzić, masz własne sprawy, nie jestem najważniejsza. - powiedziałam do niego, nie wiem dlaczego.
- W moim życiu jesteś najważniejsza. - odpowiedział. Prawie się wzruszyłam.
- Kochany jesteś. - powiedziałam a on się uśmiechnął. Zaproponował telewizje, dobrze, że telewizor był na sali. Akurat były wiadomości, a tam ja z Neymarem. Było to zdjęcie z jakiejś restauracji gdy Ney pocałował mnie w usta i złapał za rękę. A niżej był opis 'Kim jest nowa dziewczyna Neymara? Parę widziano również w innych miejscach. Czy poznamy te tajemniczą dziewczyne?' wtedy powoli zaczęłam przypominać sobie pewną rzecz, Neymar mi się oświadczył, a ja uciekłam...
- To sobie pooglądaliśmy... - rzekł gdy zobaczył to zdjęcie.
- Ehh. A ty nie masz przypadkiem treningu? - zapytalam.
- Mam za 20 minut, ale po treningu przyjade, jeśli chcesz. - odpowiedział.
- Jasne, że chce. Lepiej juz idź bo ta pielęgniarka jest zazdrosna. - powiedziałam.
- I tak mnie nie zdobędzie, ja już mam swoją księżniczkę, siedzi tu. - i pokazał na mnie. Pocałował mnie w policzek i wyszedł. A ja włączyłam z powrotem telewizje.

~ Neymar ~
Pojechałem na trening. Martwie się o Lilke, ale chyba powoli coś tam sobie przypomina.
Zaparkowałem w moim ulubionym miejscu. Poszedłem do szatni.
- Sioł Men. - powiedzial Pique, ten to ma humor.
- Oo a kogo my tu mamy. - odezwał się Alba.
- Ty to się lepiej zamknij skurwielu. - powiedziałem, już wkurzony. Na szczęście stał za mną Marc i powiedział żebyśmy juz wyszli. Po drodze zaczęliśmy rozmawiać.
- I co z nią? - spytał smutnym głosem.
- Wszystko w porządku, straciła pamięć ale za kilka dni ją odzyska. - wytłumaczyłem mu.
- A co z dzieckiem? - skąd on to wie?
- Na całe szczęście wszystko dobrze,  skąd wiesz o ciąży? - teraz ja zadałem pytanie.
- Sandi mi powiedziała. - odpowiedział.
- Heh. Chodźmy na trening juz. - powiedziałem.
Najpierw mieliśmy rozgrzewke, cały czas myślałem o Lilce. Z zamyśleń wyrwał mnie Pique i Dani, którzy zaczęli skakać jak małpy i tańczyć. Zamiast treningu mieliśmy lekcje z tańcu, prowadzoną przez Pique i Alvesa. Po skończonym treningu, chciałem najpierw pojechać do domu po rzeczy dla Lilki. Tak też zrobiłem.

~ Lila ~
Siedziałam tak w tym szpitalu i się nudziłam. W telewizji same plotki na mój temat i Neymara. I jeszcze ta dziwna modnisia pielęgniarka. Chciałam juz wrócić do domu, ale mogę dopiero za 3 dni. Pamięć odzyskałam, pamiętam osoby z mojego otoczenia, jednak jednej osoby nie mogę sobie przypomnieć. Kim jest blondyn z piwnymi oczami na mojej tapecie obok Neymara? Cały czas o tym myślę... Przyszedł Neymar, kochany.
- Hejka, przyniosłem ci piżame i ciuchy. - powiedział i wręczył mi torbę.
- Dziękuje ci bardzo, poświęcasz swój cenny czas i przychodzisz tu specjalnie dla mnie. - odpowiedziałam, jaki on jest troskliwy.
- Troszkę mogą pachnieć moimi perfumami, bo były u mnie w szafie, zostawiłaś je po ostatniej nocy..
- To ja z tobą śpie? - tego akruat sobie przypomnieć nie moglam.
- No tak, codziennie spaliśmy razem, aż do wczoraj. - powiedział.
Chwilke porozmawialiśmy i wlazła ta pielęgniarka, powiedziała że muszę iść na badanie z ginekologiem. Okazało się, że jestem w 2 tygodniu ciąży. Cieszyłam się, chociaż nic sobie nie przypominam żebym miała dziecko. Powiedziałam o wyniku Neymarowi, tak się ucieszył że mnie podniósł i mną za kręcił.
- Pannie Liliannie nie można się przemęczać. - odezwała się pielęgniarka.
Neymar odstawił mnie i pocałował w usta. Jeszcze chwilke porozmawialiśmy i rzekł że musi wracać.
A ja poszłam spać.


×××
Czekam na komentarze, opinie :'))
Dziś jeszcze pojawi się 30 rozdział, bo jutro mnie nie będzie.
8 KOMENTARZY = 30 ROZDZIAŁ :*

czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 28

- Jak to? - zapytałam zaskoczona, on tylko się uśmiechnął.
Wsiedliśmy znów do jego samochodu i zawiózł mnie w jakieś tajemnicze, ale piękne miejsce. Najpiękniejsze miejsce, jakie widziałam w Barcelonie. Ptaki ćwierkały, rośliny, róże.. Najlepsze urodziny jakie miałam, dzięki Neymarowi. Usiedliśmy na ławce z trawy.
- Neymar, dziękuje ci za moje najwspanialsze urodziny. - powiedziałam, a on wstał.
- Nie ma za co kochanie, dla ciebie wszystko. - odpowiedział. Coś chował za plecami, ciekawe co tam jest.. 
Nagle zza pleców wyjął małe granatowe pudełeczko z różyczką. Co on miał zamiar zrobic? Do głowy przychodzi mi tylko jedno...oświadczyny. Tylko nie to.
Klęknął.
- Lilianno Enrique, czy wyjdziesz za mnie? - zapytał.
Stanęłam jak wryta. On patrzył na mnie z nadzieja. Nie chce ślubu, nie teraz. Za krótko się znamy. Nie wiedziałam co mam zrobić, spojrzałam na niego i poszłam. Pewnie mnie teraz uważa za idiotke, jak każdy. Przecież każda dziewczyna by się zgodziła, ale nie ja.


~ Neymar ~
Oświadczyłem się jej, ale chyba zrobiłem błąd. Stała, po patrzyła się na mnie i poszła. Czy ona nie chce juz ze mną być? Boje sie. Moge uznać to za zerwanie... No nic, nie będę tam tak klęczeć. Wstałem, rzuciłem róże ze złości na ziemie i szedłem w stronę samochodu. Myślałem, że będzie stać przy samochodzie, ale nic z tego. Postanowiłem pojechać do domu, no właśnie...do domu w którym mieszkam razem z Lilą i jej ojcem, no i kuzynką. Chciałem jej jeszcze dziś pokazać NASZ nowy dom, który jest trzy bloki dalej od jej, ale nie wyszło.
Wróciłem do domu, w tym samym czasie co Lila. Spojrzała mi prosto w oczy z dziwną miną, była lekko smutna ale i szczęśliwa. Otworzyłem jej drzwi, gdy wchodziła szepnęła ciche 'Przepraszam'. Wybaczam jej, ale chyba zerwała.



~ Lila ~
Otworzył mi drzwi, chciałam go przytulic, rzucić mu się na szyję...ale nie mogłam.
Poszłam do kuchni, musiałam coś zjeść mimo że byłam z Neyem w restauracji. Gdy rszlam, tata siedział na kanpie. Już chciałam otworzyć lodówkę, kiedy on wstał i wręczył mi kopertę.
- Najlepszego córcia, w kopercie jest list od babci. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Dziękuje tato. - przytuliłam się do niego.
Z tego wszystkiego zapomniałam o jedzeniu, mysłałam o tym liście. Postanowiłam pójść do swojego pokoju i go przeczytać. Usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać.
'Droga wnuczko. Dziś konczysz swoje 20 lat, życzę ci abyś zawsze była szczęśliwa, nie martwiła się o drobnostki, żyj chwilą, łap każdą sekunde życia. Bądź jak najdłużej w związku z Neymarem i dbaj o wasze dziecko. Mama byłaby z ciebie bardzo dumna, tak jak ja. Kocham cie bardzo, niestety nie mogę być tam u ciebie, ale wiedz że cie zawsze będę wspierać. 
Babcia.'
Jaka ona kochana jest. Pewnie tata jej powiedział, o związku z Neyem i o dziecku. Aż się wzruszyłam, nie miałam chusteczek w pokoju, wiec pomyślałam, że udam się do pokoju Madison, może ona będzie mieć. Miała uchylone drzwi, ale usłyszałam znajomy mi głos.
- I co? Nie chcesz już z nią być, odrzuciła twoje oświadczyny.. Ja bym się zgodziła. - mówiła Madison.
- Może za wcześnie się oświadczyłem. Chcem z nią być, kocham ją bardzo, ona chyba zerwała. - odpowiedział. Za takie coś właśnie go kocham, mimo, że Madi jest ładniejsza to on i tak woli mnie. Zerwałam?! Co? Nie zrywałam. On myśli, że jak się nie zgodzilam na ślub, to zerwałam... Głupiutki Neymar.
- Pocieszyć cie jakoś? - zapytała Madi.
- Jedyne co mnie pocieszy, to jej uśmiech, smak ust i dotyk. - odpowiedział. Zaraz się zarumienie.
- A ja cie nie pociesze? Mam lepszy smak ust, lepszy uśmiech i dotyk. - powiedziała, w tym momencie go dotknęła, a on się odsunął.
- Nie, ja chcem Lile. - odpowiedział.
Zapomniałam, że przy jej pokoju stoi taka półeczka i niechcący ruszyłam na niej wazon z kwiatami i się przewrócił. Szybko uciekłam do pokoju, zdążyłam usłyszeć cichym głosem swoje imię.
Usiadłam na łóżku i udawałam, że mnie tam nie było. Gapiłam się w telefon. Chciałam zadzwonić do Sandi, ale ktoś zrobił to szybciej. Był to nieznany numer, ale odebrałam.
- Halo?
- Lilcia? - spytał głos Daviego?
- Daviś, cos się stało?
- No bo mas dzis ulodziny i chcialem ci zlozyc zycenia. - powiedział, jejku jak on słodko mówił. Nagle zobaczyłam lekkim cień przy drzwiach... Neymar.
- Dziękuje maluszku, ale skąd wiedziałeś? - zdziwiłam się.
- Tatuś mi powiedział. - odpowiedział. - a i bądź jutlo na tleningu - dodał po chwili i się rozłączył. Kochany. Była juz 22:40 wiec postanowiłam przebrać się w piżame, ale zostawiłam ją u Neya, więc pójdę po nią.
Miał otwarte drzwi, więc lekko puknęłam.
- Mogę? - zapytałam.
- Jeśli to ty Lila, to możesz bez pukania. - odpowiedział.
- Przyszłam tylko po piżame. - powiedziałam, leżała na drugiej poduszce, wiec tylko po nią sięgnęłam. - Dobranoc Ney.
- Ale... Dobranoc. - coś chciał chyba powiedzieć, ale zwątpił.


• Rano •
Obudziłam się nie wyspana, było mi zimno...
Wstałam z łóżka i poszłam się załatwić. Gdy wyszłam z łazienki, zatrzymała mnie Madison.
- Wszystkiego najlepszego! - powiedziała i dała mi ciasto.
- Urodziny miałam wczoraj.. a ciasto zatrzymam. - odpowiedziałam.
Wróciłam do pokoju, przygotowałam sobie ciuchy:
I związałam włosy w koka. Byłam gotowa już do wyjścia. Zeszłam na dół, zjadłam z tatą i Neymarem śniadanie, księżniczka Madison się nie pojawiła. Po skończonym posiłku poszłam pozmywać naczynia. Minęło kilka minut. 
Gdy juz skończyłam sprzątać, byliśmy wszyscy gotowi. Na szczęście Madi nie jechała z nami. 
Kilkanaście minut minęło a my juz byliśmy na miejscu.
Wszyscy dziwnie patrzyli, gdy ja i Neymar szliśmy osobno. Zaczęliśmy od rozgrzewki. Po skończonej rozgrzewce, mieliśmy dobrać sobie zawodników. Wybierał Marc i Pique. 
Byłam w drużynie z Pique, Messim, Rakiticiem i Mathieu. Świetnie nam szło, strzeliłam nawet gola, dzięki Messiemu. 
Biegłam z piłką sam na sam, jednak ni z owąd pojawił się Alba i mnie mocno sfaulował. Chyba zemdlałam.

Obudziłam się w dziwnym, białym miejscu. Myślę, że to szpital. 


~ Neymar ~
Ten skurwiel sfaulował mi Lilke. Nie daruje mu tego. Oby nic z dzieckiem się nie stało. Pojechaliśmy do szpitala. Mogła wejść tylko jedna osoba, jej tata zadecydował żebym wszedł ja. Tak też zrobiłem. Patrzała się w telefon, a na tapecie miała mnie.
- Cześć kochanie. - powiedziałem i pocałowałem ją w policzek. Ona zrobiła dziwną minę.
- Ale kim ty jesteś?! - zapytała. 
- Neymar, twój chłopak, będziemy mieli dziecko.
- A co ja tu robię?! - ponownie spytała. 
- Na treningu miałaś wypadek... - odpowiedziałem,wszedł lekarz. Podeszłem do niego.
- Co z nią panie doktorze? Co z dzieckiem? - język mi się plątał, tak bardzo się martwilem.
- Z dzieckiem wszystko dobrze. Z panią Lilianną też wszystko w porządku. - odpowiedział.
- A dlaczego nic nie pamięta? - zapytałem.
- Straciła pamięć, ale za 3-4 dni powinna odzyskać. Proszę się nie martwić. I mam pytanko. - odpowiedział.
- Uff to dobrze. Jakie?
- Dałby mi pan autograf? 
- Jasne. - odpowiedziałem i dalem mu autograf.
Po tych słowach wróciłem do Lilki. Dobrze, że nic nie stało się z dzieckiem. Chyba źle, że powiedziałem jej, ze jestem jej chłopakiem.


~ Lila ~
Dziwnie się tu czułam. Ale miałam Neymara, choć nie przypominam sobie, żebym miała chłopaka i dziecko. Cały czas był przy mnie. Trzymał moją dłoń i od czasu do czasu ją całował lekko. Cieszyłam się, że był przy mnie. Jednak nie mogę przypomnieć sobie wypadku.
- Pewnie jesteś zmęczona. - powiedział Neymar.
- Nie za bardzo, ale prześpie się. - oznajmiłam.
- To ja juz pójdę, przyjdę jutro. Dobranoc, Kocham Cie. - rzekł i pocałował mnie delikatnie w usta.
- Tez cie kocham. - szepnęłam, on się odwrócił i puścił oczko. Nie wiem czemu to powiedziałam, ale czułam, że mówi mi to serce...

×××
Macie 28 rozdział :')) jak się podoba? Jest dłuższyy niż inne :))

Prosiłabym o komentarz od KAŻDEGO kto przeczyta :*

Nasz Neymar ma dziś 23 urodziny!! ❤


poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 27

Po 20 minutowym płakaniu, wyszłam z pokoju. Przebrałam się w to:
Wrzuciłam zdjęcie na Instagrama. Od razu dostałam powiadomienie, Neymar polubił. Pff...
Postanowiłam, że nie spedze wieczoru nad płakaniem. Chciałam sobie wyjść gdzieś do klubu, ale nie będę pić. Schodziłam po schodach, Ney siedział na kanapie, gdy usłyszał że schodze, odwrócił się szybko. Widać było na jego twarzy wyrzuty. Nie patrzałam się na niego, po prostu kierowałam się w stronę drzwi. Założyłam białe trampki i juz chciałam wychodzić gdy się odezwał.
- Gdzie idziesz? - zapytał zachrypniętym głosem.
- Gdzieś, gdzie cię nie ma. - odpowiedziałam i wyszłam.

~ Neymar ~
Gdzie ona poszła?! Martwię się. Może już nie chce mnie znać? Żałuje tego, co powiedziałem. Bardzo. Mam nadzieję, że mi wybaczy. Kocham ją bardzo, niepotrzebnie wtedy palnąłem takie coś.


~ Lila ~
Dziś nie obchodził mnie już. Kocham go, nawet bardzo ale dziś już przesadził. Poszłam do pobliskiego klubu, który nie był takim, gdzie było dużo alkoholów. Dość przyjemny. Usiadłam do stolika, odwróciłam się i to co ujrzałam po prostu mnie rozwaliło. Jordi Alba całował jakąś czarnowłosą pannę! Sandi jest przecież czystą blondynką. Jak on może? Podrywa mnie przy Sandi, a teraz ją zdradza! Nie mogłam już na to patrzeć, zła wybiegłam szybko stamtąd do domu. Muszę powiedzieć o tym Sandi, ale nie dziś, pewnie śpi. Trochę mi minęło drogi zanim doszłam. Weszłam do domu, strasznie cicho było, dziwne.. Ściągnęłam kurtkę, buty i poszłam na górę. U Madi było ciemno, u Neya mała lampka. Ja weszłam do mojego pokoju, przebrałam się w piżamke i włączyłam sobie na laptopie film. To był dość smutny film, ale nie płakałam, nie wzruszam się na filmach. Moje oglądanie przerwało ciche pukanie. Tylko jedna osoba tak puka..
- Proszę. - powiedziałam. Wszedł Neymar z wielkim talerzem słodkości.
- Lila, chciałem cię przeprosić.. - mówił, w oczach miał nadzieję. - Uwierzyłem Albie, a chyba nie miał racji.
- Tak mu uwierzyłeś, że dziś  widziałam go w klubie jak całował inną. - patrzył się na mnie, jakbym była jakąś czarownicą.
- A Sandi?! - zapytał zdziwiony.
- No właśnie, przecież on z nią chodzi, a całuje inne. - odpowiedziałam mu.
- A mi wybaczysz? Przyniosłem coś do jedzenia.. - spytał robiąc oczy jak kot ze Shreka.
- Kocham Cię Neymar. - powiedziałam mu.
- Teraz już wierzę. - powiedział i pocałował mnie.
Wyłączyliśmy ten denny film i włączyliśmy komedie. Konsumowaliśmy słodycze. Tak się głośno śmialiśmy, że aż Ney zakrztusił sie własną śliną. Po obejrzanym filmie poszliśmy spać. Wtuliłam się mocno w niego i zasnęłam.


* Ranek *
Obudziłam się. Neymara nie było koło mnie. Dziś miałam szczęśliwy dzień. Postanowiłam jeszcze chwilke sobie poleżeć.
Gdy tak sobie patrzyłam w sufit i marzyłam, do pokoju wszedł Neymar.
- Ptaszki mi wyćwierkały, że ktoś o imieniu Lila obchodzi urodziny. Najlepszego kochanie!! - powiedział, wręczając mi duże pudełko. Była w nim ta piękna sukienka:
- Neymaa... - zaniemówiłam.
- Nie musisz nic mówić, ale załóż ją na dzisiejszy wieczór, a teraz szykuj się na trening. - położył swój palec na moich ustach. 
- Dziękuje.. jest śliczna. - spojrzałam mu głęboko w oczy.
On tylko mnie pocałował delikatnie w usta i wyszedł sie przebrać. Ja też zaczęłam się powoli szykować.
Minęło kilkanaście minut, a my byliśmy już gotowi. Ney był ubrany w dresy i szarą bluzę, a ja miałam legginsy i różową bluzkę.

Pojechaliśmy samochodem Neymara na trening. Było strasznie cicho jak na Barce to dziwne. Przecież oni skaczą po tej szatni jak małpy, niedorozwoje jakieś a dziś?
- Co tu tak cicho? - spytałam Brazylijczyka.
- Wiesz, wszyscy są już na boisku. My też chodźmy. - odpowiedział, złapał mnie za rękę i szliśmy w stronę murawy.
To co tam zobaczyłam, powaliło mnie z nóg. Piłkarze Barcelony trzymali w ręku wielką kartkę z napisem 'Wszystkiego najlepszego Lila', jeju niesamowici. Podbiegłam do każdego, składali mi życzenia, żebym była szczęśliwa z Neymarem. Przytuliłam każdego jeden po drugim, oprócz Alby. Nie złożył mi nawet życzeń.
Zaczął się trening, chcieli żebym zagrała razem z nimi, więc tak tez zrobiłam.
Po rozgrzewce mieliśmy dobrać się w pary i robić z piłką co chcemy. Oczywiście ja byłam z Neymarem. Podawaliśmy sobie piłkę, aż w pewnym momencie niechcący za wysoko kopnęłam piłkę i uderzyłam w czuły punkt Neya. Przewrócił się z bólu i zaczął trzymać się za krocze. Szybko podbiegłam do niego.
- Jezu Ney przepraszam!! - mowiłam przez śmiech, kucnęałm przy nim.
- Haha! Pożalujesz tego..!! - krzyknął śmiejąc się, on udawał że go boli.
- Ty idioto! - powiedziałam, a on mnie przyciągnął do siebie i leżałam na nim. Zaczęliśmy się turlać po całej ziemi.
Śmialiśmy się przy tym, jak małe dzieci. Przerwał nam Rakitić.
- Ej gołąbeczki, dosyć tych przyjemności, wracajcie do treningu. - powiedział. Szybko wstaliśmy i zaczęliśmy znów podawać sobie piłkę.
Po skończonym treningu, wróciliśmy do domu. Neymar kazał mi się przebrać w tą sukienkę, bo powiedział, że gdzieś mnie dziś zabiera. Więc poszłam się szybko przebrać, a najpierw odświeżyć bo byłam cała w trawie.
Byłam już gotowa, nałożyłam jeszcze lekki makijaż i mogliśmy już wychodzić.
- No no, wiedziałem że będziesz w niej ślicznie wyglądać. - powiedział i pocałował mnie w policzek. Ja się tylko uśmiechnęłam i weszlismy do samochodu. Droga minęła nam dość szybko.
Zaparkował przy restauracji, która miała nazwę 'Para os amantes*'.  Jaki kochany. Czekaliśmy na kelnera. Było cudownie, romantyczna muzyka klimat.
Po skończonym posiłku, Neymar wstał i zapłacił.
- Podoba ci się kochanie? - zapytał.
- Tak, jesteś cudowny. - odpowiedziałam, a on się szeroko uśmiechnął.
- A to jeszcze nie koniec niespodzianek, wstawaj mała. - rzekł i złapał mnie za rękę.
- Jak to? - zapytałam zaskoczona...

×××
Mamy juz 27 rozdział :')) podoba sie?
Dodałam dziś długi, bo jutro niestety nie będzie mnie i nie będę miała jak. Postanowiłam też, że rozdział będę pisała co drugi dzień, co wy na to? ;-))

*Para os amantes - dla zakochanych.

Czekam na komentarze od KAŻDEGO kto przeczytał. (jest opcja anonimowa) :*

niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 26

Usiadłam na trybunach, zauważyłam Shakire z Antonellą, były z dziećmi.
- Lila, a ty z Neymarem to coś ten teges? - zapytała Anto. Ona chyba nie wiedziała, że jesteśmy parą i spodziewamy się dziecka, postanowiłam że o dziecku nic na razie nie powiem.
- Tak, a co ty taka ciekawa?- teraz ja zapytałam.
- Bo gdy idziecie, stoicie razem to między wami widać uczucie, silną więź, jak papużki nierozłączki. Naprawdę, taki chłopak to skarb. - odpowiedziała, piękne słowa. - I raz na imprezie u nas jak była, widziałam jak się całowaliście.
Uśmiechnęła się.
Porozmawiałyśmy jeszcze, Shak poszła do toalety a my czekałyśmy aż piłkarze wejdą na murawę, na trening.
W końcu wyszli, dziewczyny rozmawiały już miedzy sobą, a ja przyglądałam się Neymarowi. Dziwnie szedł przy Jordim.


~ Neymar ~
Od tego czasu, gdy Alba zaczął gapić się w oczy Lilce, nie odzywałem się do niego. Przecież ma dziewczynę i to jeszcze jej przyjaciółkę, a wydaje mi się, że chce odbić mi Lile. Nie dopuszcze do tego.
Gdy wyszliśmy na murawę, zauważyłem, że przygląda mi się jedna osoba, która odmieniła moje życie na lepsze, Lila. Kocham ją bardzo, z każdnym dniem coraz bardziej. Jutro ma urodziny. Skąd wiem? Enrique mi powiedział.
Miałem zamiar zrobić jej jutro niespodziankę, chciałbym się oświadczyć ale za wcześnie. Zabiorę ją do restauracji a potem to już pomyśle.
Musiałem jednak pogadać z Albą. Akurat gdy mieliśmy rozgrzewke, podszedłem do niego.
- Odwal się od Lilki. - powiedziałem, a wręcz mu rozkazałem. On tylko lekko się zaśmiał.
- Głupi Juniorku, nie możesz jej wiecznie trzymać, nie jest twoją rzeczą. A z reszta, ona widocznie się we mnie zakochała. - odpowiedział, miałem dość tych kłamstw.
- Ale jest moją dziewczyną, mam prawo się martwić. W tobie?! Idź ty się leczyć. Ona kocha mnie, jesteśmy szczęśliwi, a ty chyba chodzisz z Sandi. - burknąłem.
- Może i tak, ale ona jest tylko zabawką. - po tych słowach odszedł.
A co jeśli to prawda? Jeśli ona się w nim zakochała? Jeju, to nie może być prawdą. Od tej chwili, od tego co usłyszałem z jego ust, przestałem się już patrzeć na trybuny, ale zauważyłem, że Lila była smutna.

• Kilkanaście minut później •
Znowu trening skończył się wczesnie wiec poszliśmy do swoich szatni. Oczywiście Anto czekała na Messiego, Shak na Gerrarda, a na mnie Lila. Nadal była smutna, nie wiedziała o co chodzi. Przebralem się szybko i wyszłem, złapałem ją za rękę i wsiedliśmy do samochodu. Przyznam, byłem zły ale troszkę.


~ Lila ~
Neymar od treningu był jakiś dziwny, jakby zły czy coś. Może pokłócił się z Alba, albo coś. Nie patrzył juz wtedy na trybuny, nie był szczęśliwy tylko zły i smutny. Pytałam go w czasie powrotu, ale nic nie chcial mi mówić.

Po kilku minutach juz byliśmy pod domem. Poszłam do pokoju, bez słowa do Neya. Zauwazylam ze w pokoju u Madi pali się światło, pewnie już ochłonęła. Przebrałam się i weszłam pod kołdrę, fakt iż nie bylo ciemno, ale byłam zmęczona i straszje mi bylo zimno. Wieczorem wstane i cos zjem.
Puk, puk.
- Proszę. - powiedziałam, wiedziałam kto tak puka.
- Lila, musimy pogadać. - podszedł do mnie i usiadł na łóżku, był bardzo poważny.
- O czym? - spytałam lekko przestraszona. Złapał mnie za rękę.
- Wydaje mi się, po dzisiejszym, że kochasz Albę - wypalił, jak on może?
- Oszalałes?! Kocham tylko ciebie!! Jak możesz tak mówić? - zaczęłam płakać.
- Alba powiedział mi.. - nie dokończył, bo mu lrzerwałam.
- Wyjdź stad!! - krzyknęłam płacząc.
Wykonał moje polecenie. Zaczelam głośno płakać w poduszkę. Jak on może wierzyć Jordiemu w te kłamstwa? Będziemy mieli dziecko, a on teraz robi takie cos? Nie miałam ochoty wychodzić z pokoju, ale postanowiłam, ze wieczorem wyjde.


×××
Podoba się? Ten rozdział dedykuje Weronice, która ma dziś urodziny <3
Przepraszam, ze krotki :-(( jutro dłuższy, jeżeli postaracie się z komentarzami :'))

25 KOMENTARZY = 27 ROZDZIAŁ :-))